wtorek, 15 marca 2011

"SukaWredna"

czyli o imionach słów kilka


Pojawiłem się w tym wymiarze jako "DarOdBoga".
Co było pierwsze - ja czy moje imię?

Są, podobno, gdzieś na świecie ludzie przekonani, że prawdziwe imię nie powinno być ujawniane wszem i wobec, a już na pewno należy je skrywać przed wrogami.

Czy imię to rodzaj zaklęcia?
Czy znając je zyskuje się moc oddziaływania na istotę nim obdarzoną?

Czuję, że zostałem tu przywołany. Ktoś wypowiedział zaklęcie (skąd je znał?!) i już nie miałem wyboru. Rozwiały się mgły nad wrzosowiskami.



Ale oprócz właściwych imion - tych prawdziwych - otrzymujemy zwykle co najmniej kilka dodatkowych, za którymi możemy wygodnie się ukrywać, które nosimy niczym ordery, albo jak łaty na ubraniu.
Jedną z takich łat nosiła Berta - "SukaWredna".
Jak wspomina się w moim domu, od pierwszych dni pracowała nad tym aby łata przybrała, w oczach innych, kształt ekstrawaganckiego, wyrafinowanego stroju.
Ledwie opuściła rodzinne gniazdo, chwiejąc się jeszcze na niezdarnych króciutkich łapkach, rzuciła się w zaciekłym ataku na paluch wilczarza irlandzkiego,wymuszając respekt.
Zapoznawanie się z nowym domem, maleńkim szczenięciem będąc jeszcze, zaczęła od zawłaszczania terytorium oraz przedmiotów tam będących, bez szacunku dla ich poprzednich właścicieli, o wszystkim powarkując "MOJE MOJE MOJE".



... i tak Fryderyk utracił na długie lata prawo do posiadania własnych skarbów, kryjówek, prawo do beztroskiego snu, ba!, nawet do intymności.
Zdaje się, że to właśnie on pierwszy wypowiedział to imię.


---

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz